Strona 4. WIEK DOROSŁY
Strona 1. Pamiętnik szczeniaka
Strona 2. Pamiętnik szczeniaka
Strona 3. Wiek dorosły
Strona 5. Wiek dorosły
Strona 6. Wiek dorosły
Strona 7. Wiek dorosły
Jak już wcześniej wspomniałam miałam kontuzję tylnej łapy, a ściśle mówiąc znajdującego się w niej więzadła krzyżowego. Problemy z więzadłem krzyżowym niestety trafiają się berneńczykom.
Są dwa więzadła krzyżowe w łapie, przednie i tylne, przebiegają one przez środek stawu kolanowego, gdzie właśnie krzyżują się. Każde więzadło składa się z kilku taśm i te więzadła są bardzo potrzebne w łapie, bo stabilizują staw kolanowy. Jeżeli z jakiejś przyczyny dojdzie do zerwania lub naderwania więzadeł, to mamy problem ze sprawnym poruszaniem się, no i to nawet ostro boli, czego sama doświadczyłam. Pewnego dnia nagle poczułam taki ostry ból, że położyłam się na trawie w ogrodzie i popiskiwałam. Prawa noga w kolanie była bardzo opuchnięta i gorąca. Napędziłam strachu całej mojej rodzinie, wsadzili mnie do auta i zawieźli do pana doktora. Badania troszkę trwały, bo najpierw mnie uśpiono, a później zrobiono prześwietlenie rentgenem stawów biodrowych oraz odpowiednie badania moich stawów kolanowych. Diagnoza była następująca:
1.Brak zmian zwyrodnieniowych i dysplastycznych w stawach biodrowych.
2. Naderwanie więzadła krzyżowego przedniego w kończynie prawej (oczywiście tylnej).
Moja rodzinka troszkę panikowała, ale ja jakoś byłam pewna, że zakończy się wszystko bez poważnego zabiegu stabilizującego to moje kolano. Pan doktor przepisał mi serię zastrzyków, które dostawałam raz w tygodniu przez cały miesiąc, czyli w sumie 4 zastrzyki.
Ból ustąpił, ale przez jakiś czas przy chodzeniu moja chora łapa była trochę sztywna. No oczywiście, że miałam przez pewien okres oszczędzać się ruchowo, dlatego spacery przez miesiąc były tylko na smyczy. Dodatkowo nakazano mi spuścić z wagi, a ważyłam wówczas 44 kg.
Dlaczego naderwało mi się więzadło krzyżowe, tego na pewno nie wiem, ale wiem, że od małego jak tylko się wypuściłam na spacerku, to goniłam jak jakiś pies gończy, bardzo ostro. Żadne dyscyplinowanie nie pomagało, bo zawsze kochałam biegać jak szalona. Ale bezpośrednią przyczyną naderwania więzadła był pewnie stan zapalny stawu kolanowego będący wynikiem chorób odkleszczowych. Borelioza i anaplazmoza to dwie choroby których się dorobiłam. O skutkach chorób roznoszonych przez kleszcze proszę poczytać na naszej stronie:
http://www.e-bernenczyki.pl/index.php?page=odkleszczowe.
Sianokosy koło naszego domu to wielka frajda dla mnie i Balbiny. Gonitwa po przeschniętej trawie jest ekscytująca.
Z Balbiną lubię też pobuszować po naszym lasku
Miałam oszczędzać nogę, ale jak tylko nadarzyła się okazja to pogoniłam sobie jeszcze tego lata.
Oj, oberwało mi się za to od mojej Pani
Jesienne wspomnienia 2011
Kiedy idziemy na spacer do lasku na górze, to zawsze spotykamy rudzielca Dżekusia. To mój fajny kolega i jak czasem przychodzi pod nasz dom to ja zawsze śpiewam do niego. Sama nie wiem skąd takie dźwięki biorą się w moim gardle.
W domu wszyscy wiedzą, że jak ja śpiewam, to znaczy że Dżekuś jest w pobliżu.
Bardzo lubię jesienne porządki, a szczególnie przycinanie i podgryzanie gałęzi.
W takim stosie gałęzi lubi poszaleć nasza kicia, a Balbina zawsze się wtedy za nią ugania.
Indywidualistka Grecia zawsze znajduje sobie jakieś dziwne zajęcie. Tutaj to chyba wypatruje kici na drzewie, albo pilnuje kocyka, który tam wisi.
Z naszą kicią to była tej jesieni parę razy afera, bo trzeba było ściągać ją z drzewa albo z daszku szopy.
Andrzej przycina jakieś krzaki przed domem, a ja z Balbiną pilnuję wejścia do domu.
Bardzo lubię to zajęcie.
Jesienny widok z okolicy w której mieszkam. Do krów raczej się nie zbliżam, czuję przed nimi respekt jak czasem głośno ryczą. Zdecydowanie wolę konie, które wypasają się w pobliżu naszego domu.
Kończy się rok 2011 - jest zima, ale widoki nadal jesienne.
ZAPRASZAM NA STRONĘ PIĄTĄ MOJEGO PAMIĘTNIKA